Gdy świat stawia nas przed nowym wyzwaniem, często w pierwszej kolejności pojawia się opór i to pytanie w głowie: „a co, jeśli mi nie wyjdzie?”.
Ilu z nas w takich sytuacjach zadaje całkowicie inne pytanie, czyli: „a co jeśli wszystko mi się uda?”.
Czy porażka oznacza, że coś się skończyło? A może to tylko jeden z etapów przygody? To, jak sprostać niepowodzeniu, kształtujemy w sobie już od dzieciństwa, nie tyle sami, ale w dużej mierze zależy od naszych rodziców, od tego jakie wartości nam przekażą.
Dzisiaj chciałam polecić Ci artykuł w kwartalniku „Psychologia” wydawany przez Newsweek. Partnerem merytorycznym jest Uniwersytet SWPS, na którym mam przyjemność studiować.
Aktualny numer zdecydowanie poświęcony jest dzieciom, a z uwagi, że sama jestem matką 3-latka, staram się ciągle rozwijać w tym obszarze.
Wspomniany artykuł znajdziesz na 39 stronie, zatytułowany „Jak porażka staje się matką sukcesu”.
Materiał to nie tylko wypowiedź eksperta-psychologa, ale również jego 12-letniej córki, która opisuje w jaki sposób radzi sobie z porażkami i czy mogą one nas czegoś nauczyć.
Człowiek jest ukształtowany przez to co od urodzenia dzieje się w jego życiu. Nie da się ukryć, że na samym początku większość z nas wychowywana jest przez rodziców lub bliskich i to oni przekazują nam cenne wartości, które później my sami będziemy praktykowali w dorosłym życiu.
Jak w takim razie modelować w naszym dziecku odpowiednie postawy, aby poradziło sobie w każdej sytuacji?
Izolowanie od porażek nie jest rozwiązaniem. Dziecko nauczone, że ktoś zawsze za niego załatwi sprawę będzie zdecydowanie gorzej przygotowane na niepowodzenia.
A może wypominanie?
„Znowu Ci się nie udało”, „biegłeś za wolno!”, „nie mogłeś zrobić tego lepiej?”
Ciągła negacja i brak akceptacji wydaję się jeszcze gorszym rozwiązaniem. Bardzo szybko w dziecku pojawi się stan wyuczonej bezradności, czyli sytuacji w której nie ma możliwości ucieczki oraz w której sobie nie poradzi. Również odbije się to na jego samoocenie.
Jaką metodę radzenia sobie z porażkami ja staram się kształtować w moim dziecku?
Zdecydowanie metodę na pograniczu. W sytuacji niepowodzenia staram się wspierać swoje dziecko, Nie oznacza to, że wyręczam go w czynnościach. Wspieram go najczęściej słownie i zazwyczaj to wystarcza, mówię „Nie udało Ci się, ale może spróbujesz jeszcze raz tylko w inny sposób?”. Oczywiście zdarza się, że taką formułkę powtarzam kilkukrotnie, ale finalnie udaje nam się wspólnymi siłami osiągnąć zamierzony cel
A jak Ty wspierasz swoją pociechę? Masz jakiś inny sposób na radzenie sobie z porażkami?
Życzę Ci pogodnego dnia!